David Rysdahl trzyma w ryzach film „Obcy: Ziemia”

W wywiadzie znajdują się spoilery szóstego odcinka serialu Obcy: Ziemia.
David Rysdahl ma mnie w garści. Gram w szachy z aktorem z filmu Obcy: Ziemia w Prospect Park na Brooklynie (jego pomysł), a jego wieża patrzy na mojego króla z drugiej strony szachownicy.
„Na Chess.com jestem w czołówce 90 procent. Ale pewnie są pięciolatki, które grają lepiej ode mnie” – mówi Rysdahl, zanim wykona kolejny ruch figurą. „Dobra, to jest szach”.
Szczury. Już sprawdzasz? Rysdahl jest w tej grze bardzo dobry. Zachowuje pokorę, nie wymieniając konkretnych gambitów ani obron, które stosuje, choć jestem pewien, że pracuje nad kilkoma trudnymi sztuczkami – nawet po to, by pokonać nowicjusza takiego jak ja, który popełnia jeden błąd za drugim. „Tak, to nie jest normalne otwarcie” – mówi, dodając mi otuchy, gdy ruszam pierwszą figurą. Później zauważa: „Widzisz, kolejny śmiały ruch, którego nigdy bym się nie spodziewał”. Przyjmę komplement. (Albo chytre gadki). Ta partia jest pełna niespodzianek, zupełnie jak Rysdahl.
Przed „Obcym: Ziemia” 38-letni aktor zagrał w 5. sezonie serialu „Fargo” na kanale FX. Zagrał Wayne’a, męża Dorothy „Dot” Lyon (Juno Temple) – swego rodzaju nową wersję słynnej roli Williama H. Macy’ego jako sprzedawcy samochodów Jerry’ego Lundegaarda w oryginalnym filmie braci Coen z 1996 roku. W 5. sezonie „Fargo” jest po prostu jedynym człowiekiem w tym małym miasteczku w Minnesocie, który stara się postępować właściwie.
To samo dotyczy jego najnowszej roli w filmie „Obcy: Ziemia” , w którym wciela się w rolę naukowca Arthura Sylvii. Reżyserem jest Noah Hawley – showrunner serialu „Fargo” – pierwszy serial telewizyjny „Obcy” łączy w sobie typowe dla tego gatunku szaleństwo z wątkami o sztucznej inteligencji, ewolucji człowieka i wysoce zaawansowanych hybrydach człowieka i robota z wszczepionymi mózgami dzieci. Naukowiec grany przez Rysdahla jest jednym z czołowych badaczy opracowujących sztuczne inteligencje i roboty-dzieci, a także jedną z nielicznych postaci, które opiekują się nimi jak rodzice.
Fabuła jego postaci w końcu nabiera tempa w szóstym odcinku. Arthur wyrywa dywan spod władzy swoich miliardowych korporacyjnych władców, podejmując śmiały ruch pod koniec gry, by spróbować pomóc swoim pseudodzieciom uciec. „Noah powiedział mi: »W pierwszej części będziesz lekki, ale mam dla ciebie kilka fajnych rzeczy«” – wspomina Rysdahl swoje pierwsze spotkania na potrzeby „Obcego: Ziemi” . „I tak zrobił. Zawsze dotrzymuje słowa”.
Uwaga, spoiler, jeśli jeszcze nie widzieliście szóstego odcinka, ale stary Artur nie kończy się najlepiej. Wbiega do laboratorium, by uratować jedno ze swoich dzieci-robotów przed gigantycznymi, kwaśnymi muchami kosmicznymi, kiedy atakuje go jeden ze słynnych twarzołapów z serii. Chociaż prawdopodobnie nie żyje pod koniec odcinka, pamiętajcie, że każdy, kto w filmach z serii „Obcy” zostanie zaatakowany przez tego potwora, nosi w sobie ksenomorfa, który wybucha mu z piersi.

Rysdahl wciela się w rolę Arthura Sylvii, naukowca pracującego nad dziećmi będącymi hybrydami ludzi i robotów.
Ale zupełnie inaczej niż w przypadku rzezi w Obcym: Ziemia , nasza partia szachów toczy się przez jakiś czas bez rozlewu krwi. Styl gry Rysdahla bardziej przypomina wielce cenionego w serialu nowego potwora z mackami – wyczekuje odpowiedniego momentu, obmyśla kolejny ruch i czeka na właściwy moment, by zaatakować. A potem, zanim się obejrzysz, przegrywasz.
„To właśnie ten horror, który do mnie wraca” – mówi o losie swojej postaci w szóstym odcinku. „Zawiodłem ich jako ojciec. I jak kiedyś zapytał Noah: 'Gdzie teraz są dorośli?' Myślę, że wszyscy tak czujemy. Trudno nam zaufać ekspertom i każdemu, kto nie mówi dokładnie tego samego, co my. Nie znam odpowiedzi. Ale tak jak jest teraz, będziemy działać pod wpływem własnych interesów i emocji, a wtedy kosmici wygrają”.
Wtedy Rysdahl wykonuje swój ostatni ruch. Szach-mat. Nie byłoby mądre obstawiać przeciwko aktorowi w tej grze, ale postawiłbym sporo pieniędzy, że to nie ostatnie słowo, jakie od niego usłyszę. Pozostały jeszcze dwa odcinki finałowego sezonu „Obcego: Ziemia ”. Poza tym Rysdahl pracuje obecnie nad nadchodzącym serialem dla FX, który sam pisze.
Tymczasem czytaj dalej, aby poznać dalszą część naszej rozmowy pomiędzy moimi wpadkami szachowymi, w której omawiamy losy jego postaci w filmie Obcy: Ziemia , pracujemy nad projektami z jego żoną, aktorką Zazie Beetz, i pomysły stojące za jego serią FX, która jest obecnie w fazie rozwoju.

„W aktorstwie chodzi o swobodę” – mówi Rysdahl. „Trzeba podejmować ryzyko i podejmować ryzyko”.
ESQUIRE: Dużo pracowałeś z Noahem Hawleyem. Jak wygląda wasza relacja? Czy po prostu macie podobne pomysły?
DAVID RYSDAHL: Bardzo. Jestem wielkim fanem Noaha, więc to trochę onieśmielające. Po prostu nie chcesz czegoś spieprzyć. Ale to jest najlepsze w naszych biznesach. Budujesz te relacje i zaufanie, a oni widzą w tobie coś, co może cię popchnąć w określonym kierunku. To daje poczucie komfortu. A dla mnie aktorstwo to przede wszystkim luz. Trzeba podejmować ryzyko. A kiedy masz utalentowanego scenarzystę, który w ciebie wierzy, to i tak się szczypię.
Czy zwrócił się do ciebie z propozycją tej roli po Fargo ?
Tak, kiedy skończyłem Fargo , napisał do mnie maila z pytaniem: „Chcesz pojechać do Tajlandii? Mam coś dla ciebie”. A ja na to: „Jasne, jedziemy”. Bardzo rzadko, kiedy zaczynasz pracę nad rolą, opowiadasz o całym swoim życiu. Ale z Noahem rozmawiasz o lękach świata, transhumanizmie, sztucznej inteligencji. Spędzasz sześć miesięcy w Tajlandii, rozmawiając. To tworzy przyjaźń inną niż w normalnej pracy w korporacji, dlatego jestem jego wielkim fanem.
Czy myślisz, że spojrzał na twoją postać z Fargo i pomyślał: „Okej, oto kolejny facet, który po prostu stara się być dobrym człowiekiem w pieprzonej sytuacji”?
Och, jasne. Powiedziałem mu: „Ten facet to równoległe postacie”. I rzeczywiście. Kochają swoje żony, ale ich żony skrywają sekret, którego nie znają. Na początku serialu wierzą, że postępują słusznie, a potem przeżywają kryzys losu. Przeżywają traumatyczne doświadczenia, nad którymi nie mają żadnej kontroli, a potem dochodzą do nowego porozumienia. Jest podobny wątek. Właściwie, przy pierwszym spotkaniu z Noahem wspomniałem, że sam chciałem to wykorzystać. Nie chciałem robić czegoś podobnego. Świat, w którym żyje Wayne, nigdy nie zostanie zraniony. Ten człowiek to wielki optymista. Arthur ma coraz więcej wątpliwości w miarę trwania sezonu, co naprawdę rozumiem, biorąc pod uwagę, gdzie teraz jesteśmy na świecie.
Będziemy działać kierując się własnym interesem i emocjami, a wtedy obcy wygrają.
To bardzo ciekawy motyw postaci: ojciec robota to osoba, która nie mogła mieć własnych dzieci, więc kieruje to w stronę czegoś innego. Jak Frankenstein czy Geppetto.
Essie Davis i ja dużo o tym rozmawialiśmy przed pierwszym odcinkiem pilotażowym. Co się tu wydarzyło? Czy mieliśmy już nieudane eksperymenty? Czy stworzyliśmy dla tego zasady etyczne? Jak często staraliśmy się o dziecko i się nie udawało? A potem, jak to w życiu bywa, filmujesz i czujesz się inaczej niż wcześniej.
Mam wrażenie, że Arthur jest zaskoczony, jak bardzo troszczy się o te dzieci w serialu. Nie sądzi, że będzie się nimi przejmował aż tak bardzo, jak się wydaje, a potem po prostu je kocha. Kocha tę naukę i wierzy w nią. Jego żona jest ponad nim. To ona myśli o etyce. Ja po prostu mogę wykonywać tę naprawdę wspaniałą pracę, myśląc, że pomożemy chorym i umierającym dzieciom żyć wiecznie. Poza tym, dużo myślałem też o Oppenheimerze i Projekcie Manhattan.

Rysdahl występuje w filmie Obcy: Ziemia u boku aktorki Essie Davis w roli Dame Sylvii, żony swojego bohatera.
No cóż, miałeś też małą rolę w filmie „Oppenheimer”. Czy pytałeś naukowców o pracę na planie Christophera Nolana przed „Obcym: Ziemia” ? Jestem pewien, że wiele osób nie wiedziało, że wielu aktorów drugoplanowych w filmie „Oppenheimer” to prawdziwi naukowcy.
Tak, to była najfajniejsza część. Pamiętam, że nasz wydział opracował formułę. Jeden z naukowców powiedział: „To nie tak”. Powiedziałem: „Idź i powiedz mu!”. A on poszedł i to naprawił. Christopher Nolan też kiedyś powiedział na planie: „Rozejrzyj się. To są ludzie, których musisz zagrać”. Bo jako aktorzy uczymy się być emocjonalni. On na to: „Nie, nie, nie. Rozejrzyj się”. Nie twierdzę, że naukowcy nie są emocjonalni. Zdecydowanie mogą tacy być, ale są szkoleni, żeby lubić aktorów. Trzeba pamiętać, że gra się prawdziwą osobę. Nie gra się aktora grającego naukowca. To było dla nas bardzo pomocne, być otoczonym ludźmi, którzy naprawdę wykonywali swoją pracę.
Czy mógłbyś ich zapytać o sztuczną inteligencję w filmie „Obcy” , czy może było na to za wcześnie?
To było trochę za wcześnie. Ale przed rozpoczęciem pracy nad filmem dużo czytałem o transhumanizmie. Czytałem Raya Kurzweila i Yuvala Harariego. Miałem też starego profesora chemii, którego uwielbiałem. Sam robił LSD i był tak bardzo obecny wśród swoich studentów. Uwielbiał piękno cząsteczek i Ziemi i był takim nerdem. Taki właśnie jest Arthur.
Czy dorastałeś jako fan Obcego ?
Mój kuzyn pokazał mi to, kiedy miałem 14 lat. Był trochę starszy i siedział tam podekscytowany, czekając na reakcję na scenę z rozsadzającą klatkę piersiową. Nie spodziewałem się tego. Oczywiście, kto by się spodziewał? Pierwszy film nadal jest moim ulubionym. Ale kiedy obejrzałem go ponownie, pomyślałem: „Och, tym potworem jest też chciwość, korporacyjna hierarchia, nierówność życiowa. W ogóle nie dbają o byt tych ludzi”. To wszystko zaczęło do mnie przemawiać o wiele bardziej, gdy podrosłem.
Właśnie to Noah zrobił tak dobrze – wpleść ten horror w serial, zadając pytanie: „Kto jest prawdziwym złoczyńcą?”. A jeśli zapytasz większość gatunków na Ziemi, kto jest prawdziwym złoczyńcą, wskażą na nas. Wkraczając w kolejną fazę, wraz ze zmianami klimatu i wszystkimi nadchodzącymi technologiami, potrzebujemy etyki, inaczej czeka nas przerażające doświadczenie. Myślę, że właśnie to eksploruje ten serial.

Odcinek 6 najwyraźniej oznacza koniec Arthura Sylvii granego przez Rysdahla.
Pracuję w tej samej branży co moja narzeczona i często słyszymy pytania o to, jak to jest. Myślę, że miło jest rozmawiać o pracy i się rozumieć. Ale czy ty i Zazie przechodzicie przez to samo?
Tak. Jesteśmy razem 11 lat i było ciężko przez pierwsze, powiedzmy, cztery lata. Od razu, kiedy się poznaliśmy, było cudownie. A potem pamiętam, że po sześciu miesiącach bała się znowu pokazać mi swoje aktorstwo. Mówiłem: „Cóż, myślę, że jesteś dobra. Gdybym nie uważał, że jesteś dobra, nie mógłbym się z tobą umawiać”. Była tak urażona tym komentarzem. To tak, jakby twoja żona lub narzeczona nie była dobrą pisarką, prawdopodobnie nie mógłbyś się z nią umawiać w ten sam sposób. Chcesz zaimponować tej osobie. Ale powiedzenie tego stworzyło tę wrażliwą atmosferę. A potem stała się znana, co również było dzikim doświadczeniem. Była w Atlancie . Potem w Deadpoolu . I nagle umawiam się z tą słynną aktorką. I to był cały worek dziwnych rzeczy, które wywierały presję na nasz związek.
Ale ten proces pomógł nam na nowo nauczyć się rozmawiać o aktorstwie i być wrażliwym. To trudne, ale teraz jest niesamowite. Oboje rozumiecie, co to znaczy i możecie dzielić się tym, co oboje kochacie. Możecie się nawzajem wspierać i wspólnie rozwijać jako artyści. A ona doskonale zna moje aktorskie bzdury. Więc jeśli robię coś, co nie jest prawdziwe ani szczere, może mi to wytknąć i na odwrót – oczywiście z miłością. Znają cię tak dobrze, że nie da się ukryć. Dla aktora to w końcu dobra rzecz.
W czym Cię zobaczę następnym razem?
Właściwie to mam w przygotowaniu serial dla FX, który sam napisałem. Fascynuje mnie wiara – sam jestem wierzący, a potem to się diametralnie zmieniło – i teraz czuję, że nasze społeczeństwo przeżywa kryzys wiary. Studiowałem chemię, ale jednocześnie miałem też podwójny kierunek – filologię angielską i ciągle pisałem opowiadania. Patrzenie na sztuczną inteligencję z perspektywy duchowej, w przyszłości, to temat, który uważam za fascynujący.
Próbujemy znaleźć sposób na ponowne zbudowanie wspólnoty, prawda? Jesteśmy samotni, odizolowani, a religia przez długi czas była miejscem spotkań. Nie twierdzę, że duchowość cię tam zaprowadzi, ale pociągają mnie projekty, które zgłębiają sens, wiarę i radykalizm, w jakim znajduje się wielu z nas dzisiaj. Nauka ma swoje granice, a jest tak wiele pytań, na które nie potrafimy odpowiedzieć.
esquire